Bo managerem jest się zawsze i wszędzie…

Być managerem Kraków

dziewczynka na spacerze

Dzieciństwo może mieć znaczenie…


Jestem przekonana, że sposób w jaki wychowują nas rodzice może mieć wpływ na to kim będziemy w przyszłości. O wychowaniu pewnie niejeden napisałby całkiem sporo, a ja zamilczę, ponieważ nie mam w tym temacie żadnego doświadczenia. Posiadam jednak umiejętność autorefleksji i z każdym kolejnym dniem uświadamiam sobie jak bardzo jestem podobna do swoich rodziców.

Moje pokolenie…

 

Należę do pokolenia dzieci z kluczem u szyi, dzieci szczęśliwych, beztrosko bawiących się na podwórku, spędzających cudowne wakacje na wsi. Wychowałam się w Krakowie, który zapewnił mi naturalną pewność siebie z jednej strony a z drugiej był bezpieczną enklawą, do której zawsze będę wracać po to by nabrać sił.

 

Kim jestem?


 

Dziś mam 34 lata i ponad 12 letnie doświadczenie w zarządzaniu siecią placówek. Wciąż się uczę, ale podstawy mojej dojrzałości managerskiej zawdzięczam Rodzicom. O ile mama nauczyła mnie, że kobiety mogą realizować swoje pasje i śmiało sięgać po to czego chcą od życia, o tyle Tata ukształtował moją drogę zawodową. To jemu zawdzięczam to, że jestem managerem.

 

Zawsze byłam córeczką tatusia. Pewnie do dzisiaj jestem.

 

tata z dziewczynką

 

Mój Tato od zawsze pracował. Wychodził z domu po 5 rano i wracał około 19 – 20. Pracował w dwóch, czasem w trzech miejscach i dbał o to abyśmy mieli wszystko co jest nam autentycznie potrzebne.  Częściowo pracował w biurze, w nieistniejącej już Hucie im. Tadeusza Sendzimira. Po godzinach świadczył dodatkowo usługi informatyczne dla różnych firm. Tak jest zresztą do dzisiaj. To właśnie jego styl pracy najbardziej mi się spodobał.

Nigdy nie chciałam pracować w biurze, bo chciałam być jak tata. Wiecznie w drodze, wiecznie potrzebna, wiecznie pod telefonem po to by rozwiązywać problemy innych.

I tak jest właśnie dzisiaj

Tacie zawdzięczam bardzo wiele. Zawsze do niego dzwonię jeśli mam problem. Mogę na niego liczyć i wiem, że zawsze znajdzie dla mnie czas. Gdy wyprowadzałam się do Warszawy, on pierwszy się zgodził. Dopiero gdy spakowałam się do swojego auta, zobaczyłam jak wiele go ta decyzja kosztowała.

Dzisiaj uważnie  go słucham, bo tylu latach uczenia się na swoich błędach, wiem, że on zawsze ma rację.

Tata nauczył mnie  :

 


  •  pracowitości i odpowiedzialności.

Mój Tato wyjeźdzał w trasy nawet wtedy gdy warunki pogodowe były katastrofalne. Wyjeźdzał bo wiedział, że ktoś czeka aby rozwiązał problem. Nigdy nie chciał zawieść innych.


  • dobrej techniki jazdy i dobrej orientacji w terenie.

Zrobiłam prawo jazdy mając 17 lat i do klasy maturalnej jeździłam już samochodem pożyczanym od Taty. W tym samochodzie wytłukłam wszystkie 4 opony i od tamtego czasu – nie złapałam ani jednej gumy.


  • umiejętności obsługi komputera

Dzięki temu, że Tata jest informatykiem, mieliśmy pierwsi na osiedlu komputer i internet. Dzisiaj na ogół zaginam Panów w sklepach komputerowych, którzy wiecznie zakładają że nie mam pojęcia co to dysk SSD.


  • tego, że najlepiej pozwolić uczyć się innym na własnych błędach a gdy już dochodzi do owych błędów, nie należy tego nigdy komentować.

 

Do dzisiaj w mojej rodzinie krąży historia o kamieniu wielkości pralki i najdroższych chryzantemach na cmentarz. W obu przypadku chodziło o samochód, i choć Tato poniósł wysokie koszty, nigdy nie powiedział mi nic przykrego. Podchodził do tego – podobnie jak do indentycznych przypadków mojego brata – z dużą dawką spokoju i luzu.


  • tego, że najważniejsza jest nauka.

W moim domu ta kwestia nie podlegała dyskusji. Byłam najlepszą uczennicą w szkole podstawowej i średniej a potem długoletnią studentką Uniwersytetu Jagiellońskiego. Zwyczajnie nie miałam czasu pokazać się na studiach, bo właśnia ratowałam sytuację w pracy na drugim krańcu Polski, ale dyplom magistra był dla mnie ważny i obrona pracy magiesterskiej była zdecydowanie jednym z ważniejszych wydarzeń w moim życiu. Do dzisiaj uwielbiam się uczyć i najchętniej znów byłabym studentką.


  • że, trzeba reagować na zmiany i umieć się do nich przystosować.

Mój Tato zaczął interesować się informatyką gdy ona dopiero w Polsce raczkowała. Do dzisiaj pamiętam jak rodzice kupili pierwszą drukarkę igłową i jakie to było wydarzenie w domu. Tata bardzo szybko opanował pisanie programów komputerowych i początkowe hobby stało się pracą, z której utrzymuje się do dziś.

Taka właśnie postawa Taty i jego doświadczenie powodują, że staram się być otwarta na nowe technologie. Chcę być przygotowana na nadchodzące zmiany i umieć się do nich przystosować.


I po co ten tekst?

 

Ten tekst powstał z potrzeby serca. Nie jest być może merytoryczny i profesjonalny na blogu dla managerów.

Pokazuje jednak to w co głęboko wierzę : managerem jest się zawsze, w domu i w pracy.

Kształtuje nas nasze doświadczenie życiowe, kryzysy, wspomnienia, sukcesy, dzieciństwo i młodość. Mnie ukształtował szczęśliwy dom rodzinny, w którym każdy z nas się realizował. Moja siła wyrasta z Krakowa, z dzieciństwa, z doświadczeń młodości.

Nie byłabym tu gdzie jestem gdyby nie kochani rodzice i moje rodzeństwo.

 

Wartościowy wpis? Podziel się z innymi!

LinkedIn
Facebook
Pinterest
Twitter
Print

Agnieszka Giermek-Ziółkowska

Szefowa z 20 letnim stażem, coach i trener. 

Ekspertka rozwoju osobistego z nastawieniem na osiąganie celów i poszukiwanie rozwiązań. Autorka podcastu i licznych webinarów. Prywatnie opiekunka 2 goldenów retrieverów, zakochana w półwyspie helskim.