Kryzys
ma dwa znaczenia – jedno już na pewno znasz, czas odkryć drugie!
Od razu napiszę, żebyście nie mieli złudzeń i nie posądzali mnie o brak emocjonalnego zrównoważenia. Kryzysy kocha się po czasie, raczej rzadko w czasie ich trwania. Wyjątek stanowi sytuacja, kiedy w pracy nieustannie zarządzasz kryzysami i masz ogromne zaufanie do siebie i swoich możliwości.
Wtedy właśnie przychodzi refleksja, że najlepiej kryzys oddaje kultura Chin. W Chinach słowo kryzys (w języku chińskim „weiji”) składa się z dwóch znaków; pierwszy z nich odznacza niebezpieczeństwo lub zagrożenie, drugi natomiast to początek nowej drogi lub szansa.
Każdy kryzys ma swoją przyczynę…
Na kryzys najczęściej należy się napracować. Nic nie dzieje się bowiem bez przyczyny i z pewnością wielu z Was potrafi łatwo przewidzieć nadchodzący kryzys w pracy. Wystarczy spiętrzenie zadań, niewłaściwa organizacja pracy czy brak właściwej komunikacji i mamy problem. Podobnie jest w naszym życiu prywatnym. Jeśli na bieżąco nie rozmawiamy z partnerem, nie informujemy o naszych oczekiwaniach lub potrzebach, w końcu przychodzi ten dzień. Nazwijmy go dniem wybuchu. Osłupiały partner patrzy na Ciebie, gdy Ty wyrzucasz mu kolejne pretensje a lista niezaspokojonych potrzeb jest nie tylko długa ale i sięga paru lat wstecz. Znasz to?
Spokojnie, to tylko kryzys…
Kryzys można przetrwać.To pierwsze czego musisz się o nim nauczyć. On się zaczyna i na szczęście nadchodzi też moment, w którym możesz powiedzieć, że się skończył. On nie trwa wiecznie. U mnie aktualnie z uwagi na rozpoczęcie sezonu i brak rąk do pracy, rozpoczął się kryzys etatyzacyjny. Na razie mocno mi doskwiera, ale pocieszam się tym, że potrwa jeszcze maksimum 2 miesiące, a potem wszystko wróci do normy.
Fakt, że kryzys się zaczyna i kończy, jest kluczowy. Jesteś managerem i od tego jak do niego podejdziesz, zależeć będzie jego dynamika. Jeśli przyjmiesz go ze spokojem, będzie Ci łatwiej na nim zapanować. Pamiętaj, że właśnie teraz Twoi ludzie Cię obserwują i sprawdzają, czy w dalszym ciągu jesteś liderem.Umiejętność panowania nad kryzysem jest bowiem kluczową umiejętnością każdego szefa, i na szczęście, można się jej nauczyć. Jeśli wydaje Ci się, że do opanowania kryzysu potrzebujesz jakiś supermocy, jesteś w błędzie. Wystarczy spokój, opanowanie i umiejętność podejmowania decyzji. Zauważ, że nie chodzi nawet o podejmowanie słusznych decyzji, a o fakt podjęcia jakichkolwiek decyzji. Jeśli nadasz swoim działaniom mocy sprawczej, uda Ci się opanować kryzys. W jego przetrwaniu bowiem kluczowe jest działanie i weryfikacja tego co działa a co nie.
Rozmawiaj o kryzysie i aktywnie szukaj pomocy
Łatwiej będziesz też radzić sobie z kryzysami, jeśli o ich wystąpieniu, będziesz otwarcie rozmawiał ze swoim zespołem. Twoi współpracownicy łatwiej zrozumieją Twoje zachowanie jeśli będą wiedzieć z czym aktualnie musisz się zmierzyć. Rozmawiaj z nimi, pytaj ich, proś o pomoc. Będziesz zaskoczony jak bardzo Twoi współpracownicy chcą i mogą Ci pomóc. Co więcej, im więcej osób zaangażowanych w rozwiązywanie problemu, tym większa szansa na znalezienie pozytywnego rozwiązania.
Mnie nieustannie zaskakuje gotowość moich współpracowników do niesienia mi pomocy. Co więcej, proponowane przez nich rozwiązania, są na ogół bardziej dopracowane i przemyślane niż te, tworzone przeze mnie. Otwarcie więc dziękuje swoim zespołom i wyrażam uznanie za ich pracę – bez ich wiedzy, czasem brawury w działaniu, nie udałoby mi się opanować wielu trudnych sytuacji w tak szybkim czasie. Co więcej, wspólne rozwiązywanie problemów, zbliża do siebie i buduje bezcenną więź.Zdziwisz się jak chętnie przy kawie, Twoi współpracownicy będą opowiadać nowym kolegom jak wiele trudnych sytuacji razem pokonaliście. To właśnie buduje ducha zespołu i dlatego min. kocham kryzysy.
Jak już pisałam we wstępie, miłość do kryzysów przychodzi z czasem, po chwili refleksji. Jeśli cofniesz się wstecz i przenalizujesz swoje dotychczasowe kryzysy, z pewnością zauważysz, że ich koniec zakończył się jakiś rozwiązaniem. Być może, w pierwszym odruchu, nie byłeś zadowolony. Jednak z czasem, doceniasz nowe rozwiązanie i jesteś zadowolony, że to już za Tobą.
Wszystkie kryzysy w moim prywatnym i zawodowym życiu prawie zawsze oznaczały przekroczenie strefy komfortu i uporanie się z czymś co od dawna mi nie pasowało. Sam fakt zmierzenia się z daną sytuacją nie należy do spraw łatwych, ale jeśli skupimy się na działaniu, szybko znajdziemy rozwiązanie problemu. Potem pozostaje już tylko wdrożenie działania, i obserwowanie jak kryzys w cudowny sposób przemienia się w …rozwój.
Jeśli spodobał się Wam mój sposób patrzenia na kryzys i znacie kogoś komu ten tekst jest dzisiaj wybitnie potrzebny, udostępnijcie go proszę 🙂